Translate

sobota, 22 października 2011

O niczym

   Cześć, mam przyjemność znowu napisać nową notkę. Nie mogłem się zdecydować, o czym napisać. Więc napisałem o niczym i wszystkim. Wiem, że nie potrafię tytułować dobrze postów. Chciałem też wstawić fotki owczarka niemieckiego, o którym później, ale chyba nie dam rady. Będa zimowe fotki, ale jeszcze do zimy trochę czasu jest. Musicie poczekać na nie. A co do tego owczarka, to niemalże został nowym domownikiem. Ale niestety - tylko niemalże.
   Pewnej niedzieli mój pan wracał z pracy. Właściwie to z niej wychodził (z budynku). Szedł do samochodu. W ogóle nie zauważył, że ktoś go obserwuje. Wielki wilczur wyskoczył zza krzaków i rzucił się na pana. Była to oczywiście oznaka radości na jego widok, jakby znali się od bardzo dawna i przez długi czas się nei widzieli. Owczarek skakał, szczekał i machał ogonem we wszystkie strony. Może był taki przyjacielski, a może pana z kimś pomylił, co jest bardziej nieprawdopodobne. Mój pan zrobił mu kilka zdjęć telefonem. Był bardzo szczęśliwy z takiego powitania. Chciał zabrać pieska ze sobą, ale zawahał się i nie wziął. Zamknął go w bramie i był przekonany, że ktoś się po psa zgłosi. Nie był w końcu wygłodzony i chudy, a jego futerko było zadbane i lśniące, dlatego wyglądało na to, ze jest czyjś. Jest mi trochę przykro, bo pewnie to byłby super zwierzak. A ja marzę o piesku. Aga też by chciała. Kiedyś szalała na punkcie bernardynów. Potem berneńczyków. Później springer spanieli angielskich, a potem... Właściwie to nie wiem, dlaczego zdecydowała się kupić małego shih-tzu. Przecież marzyła o wielkoludzie do przytulania! Najważniejsze jednak, że mnie kocha! Bardziej niż jakiegokolwiek innego zwierza!
   Ostatnio na spacerze spotkałem nie jednego, lecz trzy koty! Wszystkie się mnie bały. Jednego przegoniłem na łące. I to tego najstraszniejszego! Czarnego mruczka z wyłupiastymi gałami! Były również koniki i z przykrością stwierdzam, że się ich boję... Raz nawet były przy samej bramie i Aga je głaskała. Teraz układa jakieś tam liryki, czy coś takiego. To na j.polski. Mają mieć pięć wersów i... sam nie wiem, co jeszcze. Marzę już o wakacjach. Może wtedy poszedłbym na łąkę... Ale Agnieszka uważa, że lepiej nie. Ostatnio chyba zacząłem naśladować koty. Próbowałem nawet łapać pasikoniki, jak one. I chciałem polować na myszy, ale Aga stanowczo zabroniła mi zanurzania się w te trawy łąkowe. To przez oczka. Shih-tzowate oczy są okrągłe i wypukłe, dlatego łatwo można się w nie zranić. Byle trawka może je uszkodzić.
   Owczarki niemieckie są często w policji. Ja też bym chciał. Uważam, że spełniam już wszystkie warunki do tego i jestem gotowy zostać psem policyjnym. Potrafię gonić, łapać, brać, czołgać się, szczekać, uciekać i szukać. Czy to mało? Pewnie tak, w porównaniu do pewnej borderki. Wspominałem już chyba o chodzeniu na przodzie? Tak, tak. Kilka postów temu.


Oto zdjęcia :






Trzymaj się mały :'(!

Podoba się? Mi tak, jest śliczny! Trochę mi szkoda, że go u nas nie ma. Ale z drugiej strony, taki piesek to jeszcze więcej roboty. Aga by musiała się nim zajmować. Większy pies to więcej jedzenia dla niego, dłuższe spacery i... większe odchody. Dlatego ja to po prostu Pikuś. Owczarkom nie można odmówić inteligencji. I są przepiękne! Ten na zdjęciu jest chyba krótkowłosy. Do zobaczenia!

3 komentarze: