Translate

sobota, 15 grudnia 2012

Axl Rose się starzeje...


Sama nie wiem, co mam napisać po tak długiej przerwie. Przez ponad dwa miesiące zbytnio nie interesowałam się blogiem, brakowało mi motywacji do napisania czegokolwiek. Choćby nawet: "Tak, żyjemy i mamy się dobrze". Rzeczywiście, i mnie, i psu nic się do tej pory nie stało. Nie zawieszam bloga, a może od czasu do czasu napiszę tu jeszcze coś niekoniecznie mądrego.
Nie wiem, czy po tym jak w ogóle nie komentowałam Waszych postów zechcecie tu jeszcze zajrzeć. Ale może uda mi się wszystko jakoś ponadrabiać? Zapewniam, że odwiedzałam większość blogów, wiem kto kupił jakie szelki czy obrożę, kto nad czym teraz pracuje ze swoim psem itp. Zawsze uważałam, że to dosyć ciekawe, móc dzielić się z innymi swoimi odczuciami. Czytając Wasz blogi, zawsze dawało mi to motywację, dowiadywałam się również, jak powinnam sama postępować z moim pieskiem. Na pewno jest to pewna forma nauki, z której nie zamierzam rezygnować. To wina bardziej mojego lenistwa, niż braku chęci. Mogłam kliknąć w link, przeczytać notkę, ale jednak na dodanie komentarza nie miałam siły :P
Mam dużo śniegowych zdjęć, jednak niestety nie na swoim komputerze. Trochę potrwa, zanim zdołam je tutaj jakoś przenieść, bo wciąż są w aparacie Oli :)
W każdym razie stwierdziłam, że dotrzymam chociaż obietnicy i napiszę parę słów, w związku z ukończeniem przez Axelka trzecich urodzin.
Bardzo cieszę się z każdego następnego dnia, spędzonego z tym psem. Nie żałuję żadnej podjętej decyzji. I choć wiele rzeczy mogłam zrobić inaczej, lepiej, to obecnie jest to mało ważne. Otrzymałam od tego psa coś wielkiego. Wiem, że Axel mnie kocha i szanuje, jako swoją właścicielkę. Były momenty, kiedy załamywałam ręce, rzucałam wszystko i mówiłam, że nic z tego nie wyjdzie. Myślałam wtedy, że to wina tego, że jest małym psem, że nie mogę z nim niczego osiągnąć. A jednak bardzo się myliłam. Wystarczyło tylko zmienić odrobinę podejście. Któregoś razu pomyślałam sobie: "Wszyscy robią ze swoimi psami coś niesamowitego, co sprawia im ogromną radość. Mogą podzielić się z innymi swoimi wrażeniami po treningach i pochwalić się, jak im idzie. Ja nie robię z Axelkiem niczego ciekawego. Nie wiem, po co piszę tego bloga, skoro tak naprawdę mój pies codziennie robi w kółko to samo i nie jest to wcale interesujące.". A kolejną myślą było: "Dlaczego by nie spróbować tego zmienić?". To niezwykłe, jak można się zmienić przez tak krótki czas. Zaczęliśmy ćwiczyć agility, skupiliśmy się na dopracowywaniu komend. Jeszcze około rok temu nie mogłam dojść z moim pieskiem do porozumienia. Co prawda może na to wcale nie wyglądało, ale to nie była prawdziwa, silna więź. Nie była po prostu tym, czego oczekiwałam. Nawet nie spodziewałam się, jak niewiele potrzeba, aby to zmienić. Zachodziło to powoli, stopniowo ja stawałam się łagodniejsza i bardziej cierpliwa, co skutkowało tym, że pies bardziej się skupiał i słuchał, co do niego mówiłam. Teraz niekiedy rozumiemy się bez słów. Nie potrzeba nam żadnych zachęt do wykonywania komend. To ma być forma zabawy, ma być wesoło. Nie musimy nikomu niczego udowadniać. Zabawne, ale kiedyś uważałam, że to ja będę uczyła swojego psa, tymczasem jest wręcz odwrotnie. Chociaż to ja oswoiłam go, dawałam mu jeść i pić, patrzyłam jak rośnie i z małego szczeniaczka staje się dorosłym psem, to najwięcej uzyskałam od niego samego. Axel nauczył mnie wielu rzeczy. Dzięki niemu stałam się bardziej odpowiedzialna (tak mi się przynajmniej wydaje :P), zaczęłam także więcej się uśmiechać i cieszyć z życia. Szczęście jest najważniejszą wartością w życiu każdego człowieka, ale psa również. Nie wyobrażam sobie wprost, że Axel mógłby nie pojawić się w moim życiu. I mimo, że z początku to dzięki niemu zostało one przewrócone do góry nogami, to teraz uważam to za normę. Chociaż ja i mój pies z pewnością nie jesteśmy całkiem normalni :D
Wiem, że nic nie jest idealnie. Popełniałam i popełniam cały czas błędy. Niektórych nie jestem w stanie naprawić, ale to nie szkodzi. Ważne, że teraz jestem bardziej doświadczona właśnie o te błędy i więcej ich nie popełnię. Axel nie wykonuje poleceń perfekcyjnie, z czego naprawdę się cieszę. Uważam, że z psem doskonałym moje życie byłoby po prostu nudne. A ja nie lubię, kiedy nic się nie dzieje :)
Mam też filmik, yeah! Takie podsumowanie naszych trzech wspólnych lat. Większość materiałów jest nowych. Niestety nie mam żadnych zdjęć ani filmików z okresu, kiedy Axel był mały. Pamiętam, że miałam parę w starym telefonie, ale stwierdziłam, że ich jakość jest tragiczna i kiedy wstawię je do filmiku, jeszcze bardziej się rozpixelują. Długo pracowałam nad jego zrobieniem i wyszedł trochę przydługi, ale jakoś nie miałam ochoty usuwania z niego czegokolwiek. Oglądnijcie, skomentujcie. Napiszcie co Wam się podoba, a co być może powinnam naprawić, na co zwrócić uwagę. Nie musicie pisać cały czas tylko: "Super filmik i post". To miłe, ale bardzo monotonne. Zwłaszcza, że pewnie niektórzy piszą to bez względu na to czy widzieli filmik i przeczytali notkę, czy nie. Ok, nevermind.

piątek, 28 września 2012

Mój pies jest... kotem!

 
Z zachowania swojego pupila, ostatnio wywnioskowałam, że ma on wiele cech wspólnych z kotem. Prawdę mówiąc, nie widziałam jeszcze tak niezależnego, upartego i przebiegłego psa. Axelek jest dosyć specyficznym zwierzakiem. To indywidualista i mały dyktator. Uważa się za najważniejszego. Jest trochę wyniosły i czasami mnie po prostu ignoruje. Stara się wszystko wymusić pomiałkiwaniem albo warczeniem. W ten sposób na przykład domaga się uwagi z mojej strony. Przyznaję, że za bardzo go rozpieściłam, i teraz się to na mnie odbija. Nie zdarza mu się robić czegoś dobrego bez powodu, z własnej woli. Moje polecenia wykonuje tylko wtedy, kiedy mu się to opłaca. Podlizuje się, kiedy mam akurat coś smacznego w dłoni. A tak poza tym, to cały czas tylko myśli, jakby nas tu przechytrzyć. Całkiem dobrze mu się to zresztą udaje. Zazwyczaj zabierze jakiś przedmiot. Tak sobie, dla rozrywki, pogryzie długopis, paczkę zapałek czy nawet pasteli. I to jest najzupełniej normalne. No, przynamniej dla niego. A potem robi tylko słodkie oczka albo udaje biednego i od razu wszyscy przestają się na niego złościć. Jestem już przyzwyczajona, że kiedy choć na chwilę pies zniknie mi z oczu, to znaczy, że zaczyna coś psocić. W większości przypadków Axel robi sobie z nas żarty. Bawi go to, że ja latam jak głupia po mieszkaniu i usiłuję jakoś go do siebie przywołać albo złapać. Gdyby ludzie wykorzystywali swój mózg w tylu procentach, co ten pies, byliby wszyscy geniuszami.
Kolejną kocią cechą Axelka jest zapewne jego zamiłowanie do polowań. Ostatnio byłam dwukrotnym świadkiem jego napadu... na pasikonika! Ostatnio za każdym razem, kiedy wychodzimy na spacer, Axel siada na trawie i obserwuje. A kiedy coś się poruszy, od razu musi zareagować. Wzrok ma niestety słaby, węch też. Czasami jednak udaje mu się coś upolować. Koniki polne mu nie zasmakowały, więc je powypluwał. Jeden wyszedł z tego cało, a drugi niestety bez jednej nogi.
Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl, dlaczego Axelek wysuwa pazury. Czasami kiedy np. jakaś jego zabawka utknie pod fotelem, próbuje ją wyciągnąć za pomocą przednich łap. A wtedy wysuwa pazury do przodu i zaczyna drapać, podobnie jak kot.
Wiem, że w tym poście nie wyraziłam się o swoim piesku zbyt pochlebnie, ale to w większości prawda. Choć co tu dużo gadać, mam do niego ogromną słabość i bardzo go kocham, a to się nigdy nie zmieni. Nawet jeśli byłby najgorszym psem na świecie. Nie, do tego nigdy nie dojdzie. On nie jest zły. Ma tylko koci charakter. No i za mało stanowczą właścicielkę, której od razu robi się go szkoda i nie potrafi się na niego długo gniewać :)
Niestety nie mam żadnych nowych zdjęć, ale tych starych jeszcze nie wstawiałam.



Popatrz, zarzucam włosami!


Kot w akcji



Chciałam jeszcze przeprosić za ten ostatni post. Był trochę inny niż pozostałe. I domyślam się, że nikt nie wiedział o co chodziło. A więc już wyjaśniam. Ta opaska ze zdjęcia, to jedna z wielu innych, rozdawanych na koncercie. Były one zintegrowane z muzyką i świeciły. Prawdopodobnie poprzez wysyłanie do nich pewnych impulsów. Taka tam moja własna teoria. Ale to dawało naprawdę świetny efekt ;)

piątek, 21 września 2012

Tytuł tytułem...


Na początku wyjaśnienia. Nie komentowałam Waszych blogów, bo po prostu mi się nie chciało. Planowałam niedawno nawet się za to zabrać, ale przed wczoraj zaraz po szkole pojechałam do Wa-wy na koncert Coldplay. Był ktoś? Tak na marginesie, było zarąbiście! Na serio, gdybym mogła, to poszłabym jeszcze raz. A może nawet da? W każdym  razie chłopcy się spisali, dali z siebie wszystko. Trochę się przeziębiłam i wszystko mnie boli, ale było warto.  No ale ok, skoro to blog o Axelku, to nie będę Wam pisać o swojej koncertowej euforii. Myślę, że raczej Was to nie interesuje ;) Tak więc wróciłam wczoraj około jedenastej, byłam na basenie i musiałam uzupełnić jeszcze parę rzeczy ze szkoły. W weekend wszystko nadrobię, poodwiedzam, pokomentuję itd.
A, jeszcze jedna sprawa - nie miałam licencji na melodię w filmiku na youtube i dlatego postanowiłam go usunąć, aby uniknąć niepotrzebnych kłopotów. Fajnie, że choć część z Was zdążyła go obejrzeć. Teraz kombinuję, jak by tu dodać urodzinowy filmik. Wprawdzie do urodzin Axelka jeszcze jest trochę czasu, ale nie chcę tego zostawiać na ostatnią chwilę. Mam już przygotowany film, tylko nie wiem co z tą muzyką... Bez niej to jakoś nie to samo :/
Trochę tęsknię za wakacjami, ale w nowej szkole nie jest wcale aż tak źle. Jakoś żyję.
A tak poza tym, to ostatnio trochę ćwiczyliśmy. Zarówno agility, jak i sztuczki. Jest coraz lepiej! Mam sporo filmików i miałam je umieścić w jednym większym, właśnie z okazji trzecich urodzin Axelka, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
Axel nauczył się "W której ręce?". Byłam w szoku, bo kiedyś od niechcenia wzięłam trochę jedzenia, schowałam w jednej dłoni i wypowiedziałam tą komendę, a on pokazał łapą rękę, chociaż nigdy się tego nie uczył. Być może to przypadek. Ale ważne, że się udało! Teraz traktujemy to oboje jako dobrą zabawę. Jest jeszcze slalom między nogami, którego kiedyś usiłowałam nauczyć swojego psa, ale nie wychodziło. A teraz umie! Ostatnio skupiliśmy się również nad zostawaniem. Pies zostawał i przychodził, kiedy go wołałam do siebie. Z czasem wprowadziłam pewne utrudnienia, np. szeleściłam torbą foliową albo udawałam, że wrzucam jedzenie do miski. Niekiedy pokusa była silniejsza i pies musiał sprawdzić co robię, a w rezultacie opuszczał swoje miejsce. Ogólnie zauważyłam dużą zmianę w zachowaniu Axelka. Tzn. nadal jest małym psotnikiem, ale to raczej aż tak bardzo mi nie przeszkadza. Za to bardziej się skupia i ładnie wykonuje moje polecenia, bez zbędnego bałaganu.
Na trochę bardziej poważny post możecie liczyć już niedługo :)


Taki tam xyloband :P
Niestety już nie świeci :(

niedziela, 12 sierpnia 2012

Aktualnie...


Ostatnio nie ćwiczyliśmy za wiele agility, za to przypomnieliśmy sobie komendy, bo jakoś tak od dwóch tygodni je zaniedbaliśmy. Pomyślałam więc, że przydałaby się mała powtórka. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy wszystko wykonał poprawnie. W dodatku bez smaczków! Jako nagrodę rzucałam mu zabawkę (czerwonego pluszaka, którego mieliście okazję poznać w poprzednim poście) i chwaliłam go werbalnie. Axelek to niezły cwaniaczek i dlatego do tej pory myślałam, że bez jedzenia nic nie zrobi. A tu taka miła niespodzianka. To na pewno duży krok na przód dla nas. Jeśli tak pozostanie, może spróbujemy nauki nowych sztuczek.
Jeszcze jedno - wielkie dzięki za pozytywne komentarze. Za wszystkie staram możliwie się odwdzięczać i chcę, żebyście wiedzieli, ile znaczą choćby te dwa słowa od Was. To niezwykle motywuje mnie do pracy ;)
I kilka zdjęć Axia:


Taka moja osobista przytulanka


Zdjęcie dokładnie obrazujące nasze aktualne wspólne poczynania