Translate

niedziela, 4 września 2011

Sukces!

   Wczoraj Aga nauczyła mnie "na plecki". Teraz powtarzamy to w kółko. Uczę się jeszcze "do nogi". Agnieszka powinna być zadowolona z moich postępów i chyba jest. Dzisiaj będziemy biegać, bo Aga marzy o agility. Nie mamy miejsca na podwórku na coś dużego, ale taki tor zbudowany własnoręcznie się gdzieś wciśnie. Slalom można zrobić z patyków, tunel z papierowego pudła, hopki z desek. Można użyć hula-hop, butelek po napojach. Aga chce biegać ze mną dla przyjemności i... dla sportu. Dzisiaj znowu pojechaliśmy do babci na obiad. Teraz jestem chwalony przez moją przyjaciółkę cały czas. Jest ze mnie dumna, bo już dużo umiem. Mówiła coś jeszcze o nauce skupiania uwagi na właścicielu i chodzeniu przy nodze. Ucieszyła się, kiedy odpowiadałem jej szczekaniem. Swego rodzaju dialog...
  Potem wyszliśmy wszyscy na podwórko. Kiedy została tylko Ola, ja i Aga mogliśmy rozpocząć trening agi. Wcześniej się nie dało, bo nie można pobrudzić poduszek i ja nie mogłem na nie wchodzić. Mam na myśli te z ogrodowej huśtawki. Aga przygotowała wyskocznie, tunel itd. po kolei. Może nie wyglądały imponująco, ale były mięciutkie. Biegałem za chrupkami. Spodobało mi się, to zawsze coś nowego, fajnego. Od następnego tygodnia zaczynamy robić mini-tor w domu, na piętrze. I niestety od tych wszystkich komend i biegania przejadła mi się karma.

             Napiszę już jutro. Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz