Musicie wiedzieć, że Axelkowi nie powiódł się ten nikczemny plan. Miał przecież odmówić mi spaceru i powiedzieć "nie". A tymczasem? Tymczasem, kiedy wróciłam ze szkoły muzycznej, sam przebiegł do mnie i poprosił o wyjście! Pewnie było to spowodowane pojawieniem się tego źrebaczka. W rzeczy samej, konik jest śliczny. Ale czegoś takiego, to się nie spodziewałam. Jakby tego było mało, Axel przybiegł, skoczył na mnie i pobiegł do korytarzyka. Powtórzył tą czynność jeszcze raz. Nie spodziewałam się czegoś takiego... Mało brakowało, a wziąłby smycz w pysk i przyniósł. Wyszłam z nim, ale źrebaka nie było. Mój ulubieniec wyraźnie stracił na humorze. Tak bardzo lubił przyglądać się temu maluszkowi... Poza tym, jestem dumna z czworołapa, bo przybija piątkę i dziesiątkę bez zachęty. Pewnie nie będzie zadowolony, że ruszałam jego blog, ale to tylko taki jeden pościk... A może wcale nie zauważy? W końcu ostatnio jest taki rozkojarzony...
Muszę się już pożegnać, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócę. Śledźcie zapiski mojego pieska!
Będe, ale nie wiem czy ktoś jeszcze...
OdpowiedzUsuńpierwszy raz jestem na twoim blogu bardzo ciekawy dodam do obs.:)
OdpowiedzUsuńhehe, mam taki sam tytuł posta:P
zapraszamy do ans:www.pusiaa.blogspot.com
Pozdrawiamy Pusia&Sani:**