Translate

piątek, 26 sierpnia 2011

Sztuczki, czyli co potrafię :)

   Dzień zaczął się zwyczajnie, jak codzień wyszedłem na spacer z panią. Potem pospałem jeszcze trochę. Kiedy moi państwo pojechali do miasta, spędziłem trochę czasu z Agą. Później zamknęła mnie w pokoju, gdy szła do łazienki. Jak zawsze pod byle pretekstem moich psot. Już jestem duży i nie psocę! Ale oni to nigdy nie rozumieją! No, trudno... Agnieszka otworzyła drzwi akurat wtedy, kiedy znowu smacznie sobie spałem pod łóżkiem. Wynieśli gdzieś mój dywanik i musiałem leżeć na podłodze. Pooglądaliśmy telewizję, Agunia zjadła śniadanie. Kiedy rodzice wrócili z miasta, ucieszyłem się bardzo. Przywieźli coś na obiad, ale nie dla mnie... Pobawiłem się trochę zabawkami, ale znudziło mi się to. Przecież jestem już duży! Nareszcie! Pani przyniosła smakołyki i będę wykonywał komendy! Właściwie nie lubiłem tego, ale czego się nie robi dla jedzenia! Poza tym, to wszystko miałem już w małym pazurku. Siad, daj głos, daj łapę, daj drugą, leżeć, czołgaj się. Kiedyś umiałem jeszcze liczyć do trzech, szczekając. Teraz wolę jednak udawać, że nie potrafię, a może wtedy przestaną mnie nękać.
   Po tym pięknym pokazie dostałem nagrodę, w postaci patyczka Pedigree Dentastix. Pewnie po obiedzie Aga będzie grała na skrzypcach. Będę miał okazję, żeby trochę pośpiewać! Mam nadzieję, że jeszcze mnie odwiedzicie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz